"Zapomniane słowa". Jest taka świetna książka wydawnictwa "Czarne", pod redakcją Magdaleny Budzińskiej, która cały koncept wymyśliła i wyreżyserowała.
Mądre głowy świata kultury i nauki prezentują w niej swoje ulubione, znikające słowa. Znikające, czyli odchodzące do lamusa, jak odchodzą w zapomnienie pojęcia, do których słowa te się odnoszą. Z różnych względów. Jeśli ktoś jest ich ciekaw - niech sięgnie po książkę.
Na końcu znajduje się pusta strona, na której wpisać można swoje zapomniane słowo.
Moje zapomniane słowo brzmi: bez-interesowność.
Zagubiła się gdzieś bezinteresowność.
Pytałam dzieciaki z gimnazjum, z którymi zbieraliśmy jedzenie dla Banku Żywności, czemu/po co to robią. Powiedziały mi, że mają wyższą ocenę ze sprawowania. Żadne nie zająknęło się, że może ktoś nieznany (a potrzebujący) zyskuje dzięki ich zaangażowaniu i pracy.
Pytałam lokalny portal, czy wrzucą informację o działaniach klubu społecznego. Wrzucą, ale w dalszej perspektywie chcieliby c o ś w zamian. Zgaduję, że coś bardziej wymiernego niż słoik truskawkowego dżemu hand-made i uśmiechu, bo tyle na razie może lokalny klub, który działa na rzecz społeczności lokalnej, bazując na energii własnej.
Cenimy swój czas i kompetencje, dbamy przede wszystkim o swoje własne poletko. Rozumie się - najważniejsza jest n a s z a rodzina, n a s i bliscy, n a s i przyjaciele.
Często słyszę, że ktoś czegoś nie robi albo o czymś nie myśli, "bo nie ma czasu, bo ma rodzinę/dziecko".
Żeby była jasność - nie postuluję, żeby rozdawać swoje zasoby za darmo na lewo i prawo. Chodzi mi jedynie o prostą rzecz, która znacząco, choć niewymiernie poprawia jakość relacji społecznych. Ta prosta rzecz to działanie dla innych bez widoku na bezpośrednią i wymierną korzyść.
Nic nie kosztuje (albo kosztuje niewiele):
*zaniesienie zakupów nieznajomej staruszce - choć może to zrobić jej rodzina (albo opieka społeczna, jeśli rodziny brak).
*posprzątanie mikrowysypiska w okolicy (choć mogą to zrobić służby miejskie).
*zgaszenie światła po wyjściu z publicznego lokalu (choć nikt mnie z tego nie rozlicza).
*wyrzucenie śmieci do właściwego pojemnika: papier do papieru, metal do metalu.
Dla porządku, jak już jesteśmy przy korzyściach:
*uśmiech na twarzy i wdzięczność (a może ja będę kiedyś na jej miejscu?)
*czysta planeta i estetyczny widok
*a przede wszystkim n a s z e samozadowolenie.
I tak dalej.
Szczerze polecam czasem zrobić coś bez-interesownie.
Dobrze napisane. Dobra myśl.
OdpowiedzUsuńprawdziwa bez-interesowność jest bez-cenna
OdpowiedzUsuń