środa, 6 maja 2015

:::odtrutki, czyli pan z kasety i inne radostki:::

Plum. 

I nadszedł przesyt. Na razie internetowy.

Niemożnością jest pisanie wieczorne, kiedy powieki same się zamykają, mózg nie funkcjonuje, marzy się o spaniu, czytaniu do poduszki albo nadrabia się jakies zaległości chwilowo bez pasji i przekonania, bo wszystko dzieje się na półśpiąco. 

Koniecznością jest pisanie wieczorne, bo w ciągu dnia J. ciągnie do komputera jak ćma do ognia, a ostatnie choroby były totalnie spod znaku YT, Peppy pig i Króliczka Ludwiczka.

Z każdej dziury bombardują podobne treści, jak mantra. Przesyt. Przesyt tematów macierzyńsko-dziecięcych. Karmienie piersią, żłobek, BLW. Niezliczone strony, blogi, komentarze, opinie. Kołowrotek, który mnie wsysa, aż całkiem niknę.
Telefon przy oku, ciągłe bycie w sieci.

Za dużo, za szybko, zbyt gorączkowo.
I ciągle to poczucie, że na coś czasu nie staje, że gdzieś są tyły, że za dużo pliszek schwytanych. 
Że nie ma nic więcej do powiedzenia ponadto to, co  j u ż  z o s t a ł o  p o w i e d z i a n e.

A jednak czasem zdarza się gula w gardle. Wzruszenie w czytsej postaci. Wyrazistość odczuwania, mimo zmęczenia.
Odkąd mam dziecko wszystko smakuje inaczej. Nawet bez w tym roku pachnie bardziej intensywnie. Pachnie banałem, ale nic nie poradzę, że  t a k  właśnie jest.

A odtrutka na przesyt?


Muzyka
Wraca pewne wspomnienie majowe.

Mam piętnaście lat. Leżę w szpitalu po operacji. Będę miała nogę w gipsie po pachwinę przez kolejne sześć tygodni. W walkmanie kaseta. Z drugiego końca miasta codziennie przyjeżdża moja najlepsza przyjaciółka, którą polonistka wysłała właśnie do zawodówki ("nie nadajesz się do liceum") więc nastroje mamy minorowe. Słucham kasety w kółko, zamykam oczy i odfruwam w krainę wyobraźni.

Od jakiegoś czasu mam ciszę w głowie. Płyty, kiedyś na okrągło w użyciu marnują się na dnie szafy. Było minęło. Pewnie i tak straciły moc poruszania czułej struny.

Dzięki ci Matko Debiutująca za przypomnienie, że muzyka istnieje i ma wymierną moc (klik)

Wróciłam więc do pana z kasety. I wracać będę nieustannie i wiernie. Pomijając ostatnią pauzę od dwudziestu lat pan z kasety jest remediopanaceum.




Działanie
Całkiem realne i codzienne. Na ile skuteczne (działanie i panaceum) - czas pokaże. Tadam, tadam i hurra! Otwieramy właśnie społeczny klub mam w naszej dzielnicy. 

Koncentracja na szczególe (na "tu i teraz")
W dzisiejszy deszcz wyszliśmy na nasze klaustrofobiczne osiedle, znaleźliśmy największą kałużę i chlup! Dziecięca radość górą.




2 komentarze:

  1. ja też ostatnio czułam się przebodźcowana wszystkimi newsami, blogami itp, telewizją. Staram się teraz ograniczać ekrany w ciągu dnia, szczególnie dziecku i zauważyłam, że na mnie to też dobrze wpływa.
    powodzenia z klubem mam! daj znać na blogu, jak idzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę cię bardzo :)
    Kciuki trzymam za klub mam i jak ogarnę się odważnie to zawitam:) Obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń