Stuknął. Dwudziesty pierwszy miesiąc, odkąd jesteśmy razem.
Dziś sobie wyobraziłam, jak będzie wyglądał dzień, kiedy pójdziesz swoją drogą, całkowicie oddzielony, autonomiczny, żyjący na własny rachunek.
Niby daleko, a zleci, jak z bicza strzelił.
Wspaniale gadasz po swojemu,
Uparciuch z ciebie i łobuz (rojber, mawia babcia - łyknęliśmy ochoczo to słowo).
W. słusznie twierdzi, że już można z tobą udanie negocjować (sprawdza się w sprawach syropków i inhalacji).
Byle spacer to wyzwanie - ścigamy się, byle cię uprzedzić, zanim wygrzebiesz spod ławki pety, kapsle po piwie, przeżute i wyplute gumy, mrówki (tak, mrówki to ostatnia fascynacja ślęczysz przez długie minuty śledząc ich wędrówki).
N i e w y o b r a ż a l n e synku, że był czas, kiedy cię nie było.
I wiesz, co?
Nie, nie wiesz. Bo ja sama do niedawna nie wiedziałam.
Odkryłam, że odkąd jesteś w s z y s t k o się zmieniło.
We mnie, ale też wokół. Patrzę na świat innymi oczami.
Zwłaszcza w s z y s t k o było zaskakujące.
A przede wszystkim zaskoczyło mnie, że od kontemplacji wolę działanie.
Więc odkąd jesteś - działam.
pięknie napisane, wszystkiego najlepszego dla Jerza!
OdpowiedzUsuńWiesz co, podsumowanie jak się patrzy!
OdpowiedzUsuńdziękujemy. niby żadna okrągła rocznica, ale od jakiegoś czasu chodziły za mną te wszystkie myśli:)
OdpowiedzUsuńSerdeczne życzenia imieninowe dla Jerzego
OdpowiedzUsuńdla Jerzyka też. tym bardziej, że świętuje podwójnie, bo z książką!
OdpowiedzUsuń