niedziela, 1 lutego 2015

Wszystko robię ja. Nie mogę narzekać*

To kobieta zajmuje się dzieckiem, kiedy jest małe.
Jak mąż przychodził w pracy miałam wszystko zrobione.
Tobie też by było miło, gdyby ktoś podał ci obiad, kiedy wracasz do domu.

Tia. Też znacie takie złote myśli? Tu w wykonaniu mojej teściowej.

Nie wracam z pracy, bo jestem w niej ciągle, bo pranie-sprzątanie-nieustające układanie rzeczy-obrabianie bajzlu-szoping-inhalowanie-chodzenie po lekarzach-ogarnianie rzeczywistości i tak dalej to też konkretne zajęcie. Czasem dołącza się praca sensu strikte (czyli taka, co kasę przynosi) lub wisienka na torcie, luksus i ekstrawagancja, czyli wyjście z domu celem autorozwinięcia się i podniesienia rdzewiejących pozamacierzyńskich kompetencji.

Większość kobiet w Polsce, oprócz pracy zawodowej pracuje na drugim etacie - w domu. 
Te, co "siedzą" w domu, też pracują.
Rzecz w tym, że tej pracy nie traktuje się jak pracy. To, co robi opiekun - a de facto opiekunka - nazywa się na przykład  s i e d z e n i e m  z  d z i e c k i e m  w  d o m u.
To Agnieszka Graff, wystąpienie na Kongresie Kobiet (2010).
I dalej: Dlaczego mężczyźni traktują tę nieodpłatną pracę jako należną im daninę?
Ciekawych wrażeń dostarcza też lektura raportu "Ciemna strona macierzyństwa"(klik).
Gdy pytaliśmy o to, co robią ojcowie i w czym są najbardziej pomocni matki odpowiadały, że pomagają praktycznie we wszystkim i że ich rodziny oparte są na modelu partnerskim. Dopiero dalsza rozmowa i kolejne pytania pokazywały, że pierwsze odpowiedzi matek były raczej deklaracjami i w rzeczywistości podział obowiązkó domowych i opiekuńczych nie jest równomiernie rozłożony. To matki wciąż robią więcej. 
Przez pierwsze miesiące po porodzie najbardziej dziwiło mnie koronne pytanie o to, czy "mam coś na obiad dla męża". 
O co kaman? Dla dziecka mam, jasne jak słońce (a raczej miałabym, bo wtedy dostawało mało skomplikowaną w obsłudze pierś), ale co ma do tego mąż?
Czy mężczyzna to osesek, którego trzeba niańczyć?
Czy matkę regularnie padniętą na skutek nieprzespanych nocy, trudnej laktacji i wielogodzinnego kołysania przychówku ktoś pyta, czy miała czas zadbać o siebie w podstawowym zakresie? Czy ma co jeść? Czy czasem się wysypia? Czy sporadycznie miewa czas tylko i wyłącznie dla siebie?

A to wszystko tylko i wyłącznie po to, żeby być bardziej wydajnym p r z e d s i ę b i o r s t w e m. Żeby lepiej opiekować się dzieckiem. Bo jasne jest, że się opiekuje z czułością. Choć często zaciska się zęby. I łzy czasem też polecą.
*
Powiedziałam J E J  T O. Powiedziałam teściowej, że wolę poczytać sobie gazetę podczas gdy ona wolała mieć O D P R A S O W A N E  P O S Z E W K I. 
Nie wiem jednak, czy naprawdę czuła się lepiej mając odprasowane poszewki, czy  w ł a ś n i e   t e g o  od niej oczekiwano.

*tytuł podkradnięty z raportu, o którym wyżej (z wypowiedzi jednej z uczestniczek fokusa).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz